Wywęszone oszustwo biscornowe...

Witajcie, 

u mnie sezon na igielniki :)

Przyznam, że nie lubię takich małych wzorów haftować, wolę duże gdzie można się rozpędzić z krzyżykami i krzyżykować, krzyżykować (???)... :D

Biscornu wyszło dość duże - taki był plan. Nie haftowałam drugiego wzoru jak to zwykle jest, podszyłam kawałkiem granatowego materiału - sztywny i grubszy. Utrudniłam sobie znowu, bo łatwiej się zszywa kanwy niż w taki sposób jak ja wymyśliłam. Największy problem jest zawsze z przełożeniem materiałów na prawą stronę, po wypchaniu trzeba ładnie też zszyć, co nie zawsze mi wychodzi...

Zadowolona, że w końcu ukończyłam to małe cudo pokazałam mężowi... No i się zaczęło ... "A czemu widać ten granatowy materiał, a czemu po spodem też nie jest wyhaftowane?"... Szok. "Bo tak ma być! Bo skoro to ma służyć do igieł to po co ma być wyhaftowane jak jedna strona jest igielnika tylko wykorzystywana..." Tak myślę. Sama wykorzystuję biscornu tylko z jednej strony a druga tylko się brudzi i wzoru nie widać... Skwitowałam jego wypowiedź: "Przecież się na tym nie znasz dlatego ci pokazuję, zawsze musisz wszystko krytykować..." Wrrrrr...

Może u Was jest inaczej ?

Biscornu powędruje do kolejnej krawcowej, mam nadzieję że się spodoba :)

Wzór znaleziony w sieci, kolorystyka dobrana przeze mnie :) Myślałam też o doszyciu wstążeczki, żeby było wygodniejsze do przenoszenia ale na myśleniu się skończyło jak widać ...

To jest chyba mój najdłuższy post. Z góry przepraszam. Czytać nie musicie, podziwiajcie fotki :)